< Szymon Skowroński Marcin Kucharski >

Agnieszka Mlicka

Magiczne fasolki na nową drogę życia

Aga Mlicka, 34 lata, Bydgoszcz

Fotograf w sercu „od zawsze”, ale przez ostatnie kilkanaście lat w branży finansowo – ubezpieczeniowej.

Był styczeń – dla mnie czas zmian, przeżywania nagłej żałoby i poczucia straty, nowych postanowień i ogólnego zamętu. W tym roku jak w żadnym innym – ewidentnie COŚ mnie natchnęło i podszepnęło „już czas”. Dotychczas w sprawach własnego życia płynąca bardziej z prądem niż poszukująca  – postanowiłam zrobić w końcu konkretny krok w stronę mojego powołania.

W teraźniejszym świecie bez względu na to, czy wiesz czy nie wiesz czego szukasz początkiem i końcem wszystkiego są Google, a ja – cierpiąca na wieczny brak czasu nie odczuwałam potrzeby stosowania alternatywnych sposobów wyszukiwania informacji. W taki też banalny sposób znalazłam Złodziejewo.

Wejście na stronę www.warsztatywzlodziejewie.pl było jak zanurzenie się w inny, nostalgiczny świat – ale ja nie chciałam dać się zaczarować, bo często rzeczywistość pokazuje, że za obrazem nic się nie kryje, że kusi tym co chcemy zobaczyć i jest to tylko zmaterializowana wizja twórcy strony. Zgłaszając się na kurs – wiedziona nabytym doświadczeniem – nie miałam sprecyzowanych oczekiwań. Wiedziałam po prostu tyle, że może być to fajne doświadczenie. Miałam nadzieję na dużo wskazówek praktycznych oraz na obiektywną ocenę moich prac. Chciałam również poznać ludzi takich jak ja – w większości dwu-zawodowców, którzy fotografują bardziej „do szuflady”, ale coraz mocniej uzmysławiają sobie, że powinni zawartość tej szuflady udostępnić i tym samym odkryć na nowo siebie i dać sobie szansę na otworzenie Nowej Drogi.

Dziś, gdy przypominam sobie, kiedy po raz pierwszy wjechałam w bramę Złodziejewa – uświadamiam sobie ze zdumieniem, że to właśnie przebłyski takich chwil ożywają nam w pamięci, gdy szukamy życiowych magicznych momentów. Fascynuje mnie dzisiaj fakt, że w tamtej chwili nie byłam świadoma, że to właśnie tutaj, w tym miejscu, w przeciągu zaledwie 3 dni otworzy mi się furtka do czarodziejskiego ogrodu pełnego magii. Magia ta zostaje w naszym życiu po opuszczeniu Złodziejewa… To zupełnie tak, jakbyśmy dostali w darze magiczne fasolki – w postaci wiary, zapału, nowej wrażliwości i przekonania, że od tego momentu cokolwiek się stanie – koniec końców zawsze będzie dobrze, jeżeli nie zboczymy z Nowej Drogi. Nie istnieje żadne logiczne wyjaśnienie fenomenu tego miejsca. Tam po prostu – jeżeli chcesz – odnajdujesz samego siebie: lepszego, wrażliwszego, o ogromnej sile. Jeżeli jesteś otwarty na „Nowe”, masz w sobie chęć zmian i pokorę – to „Nowe” Cię znajdzie i ujawni się w postaci zaskakująco silnej i pozytywnej. To jak powrót do czystej formy romantyzmu. Czegoś, czego oczy nie widzą – a czuje tylko serce. Porwie Cię myśl która otwiera szeroko oczy, a brzmi tak: „Jak to możliwe, aby przez całe życie być wiecznie czymś zajętym, tak naprawdę nic nie robiąc, a potem zaledwie przez trzy dni zrobić dla swojego życia tak wiele?”.

No i … a raczej przede wszystkim – samo miejsce nie wystarczy – jest człowiek, który nadaje miejscu duszę według własnego spojrzenia. Dobrym Duszkiem Złodziejewa jest Marcelina – równie skromna, co pełna pasji i wewnętrznej siły. Bez jej wizji i spojrzenia – nie byłoby tego klimatycznego miejsca. Marcelina to paradoks – często niewidoczna, obserwująca z daleka, pozwalająca po prostu aby „się działo”, aby magia docierała do serc tych, którzy chcą ją przyjąć. Bo zmiany zachodzą w każdym, kto tam przybywa z otwartym sercem, a energia materializuje się w późniejszych dziełach uczestników – z godziny na godzinę bardziej pewnych siebie, zakochanych w patrzeniu na światło, odkrywających jak można widzieć, a nie tylko patrzeć…

Cóż jeszcze można dodać… bo aż żal kończyć opowieść o tym niesamowitym doświadczeniu. Wchodzę więc z zadumą spowrotem na stronę www… która jak się okazało – po raz pierwszy nie oddaje wspaniałości tego, o czym jest. Złodziejewo jest jak lustro, w którym widzisz siebie –wersję doskonałą, oszlifowaną, szczęśliwszą. Widzisz swoje życie takim, jakie będzie gdy podążysz pokazaną Ci drogą do samego siebie… Referencje… wcześniej nie chciałam nawet zaglądać, bo sugerowałam się tym, że być może to forum, a te rządzą się swoimi prawami czyli pisze tylko ten, kto jest niezadowolony. Z niecierpliwością przelatuję wzrokiem po referencjach… Czy inni też czują jak ja? Czy tylko ja zwariowałam na punkcie Złodziejki i jej krainy z magicznymi fasolkami? Czytam: „… najlepsza inwestycja w życiu w rozwój … spłynął anioł … nauczyłam się widzieć, a nie tylko patrzeć… oczarowuje magia miejsca… zaczynamy myśleć światłem… każdy z pasją fotografii prędzej czy później musi tu trafić…” O! Jest i opinia mojej koleżanki z kursu: http://www.warsztatywzlodziejewie.pl/referencje/karolina-pietura. Magia, magia, magia … A więc nie tylko ja to czuję… jednak nie zwariowałam. Każdy opisujący to miejsce wyraża podziękowanie za dar jaki tu otrzymał na swój indywidualny sposób – z polotem mniejszym lub większym, z łezką w oku lub garścią praktycznych wskazówek, jeden bardziej sercem, a inny bardziej rozumem – tak jak wiele jest naszych życiowych dróg, ale jedna pasja.

Warsztaty w Złodziejewie
Zalesie ul. Szubińska1, 89-200

BĄDŹ NA BIEŻĄCO, NEWSLETTER