< Pomiędzy słowami, a ich brakiem… My się zimy nie boimy! Hu! Hu! Ha! >

…tylko raz na milion lat…

Czy matka musi wszystkie dzieci kochać tak samo? Zapewne najlepiej by było, ale cóż począć, gdy nie wszystkie dzieci są tak samo dobre i grzeczne? 😉

Muszę wyznać publicznie, że jako matka tych warsztatów mam swoją ulubioną grupę – moi oni ukochani! –  grupa wrześniowa.

Złodziejewo ma to szczęście, że przyciąga ludzi niezwykłych, wrażliwych, szukających po świecie ciepła i wartości. Prawie bez wyjątku są to ludzie, których chce się poznać bliżej i przy sobie zatrzymać. Czasami jednak zbyt wiele łakoci powoduje mdłości, zbyt wiele przypraw w potrawie czyni ją niestrawną lub zbyt łatwo strawną ;). Grupa ludzi to mieszanka charakterów, ambicji, potrzeb, kompleksów, energii. Czasem nadmiar ambicji i indywidualizmu powoduje przekroczenie granicy zdrowej konkurencji i grupa staje się zaborcza, wtedy Złodziejewo zamienia się pole boju o najlepsze ujęcia, a bywa tak, że tydzień w Jasminum jest odpoczynkiem ludzi nieznających się wcześniej, a uwielbiających być razem i oddawać się wspólnej pasji. Wtedy dobry duch unosi się w powietrzu i otula aurą spokoju i bezpieczeństwa stare zniszczone mury.

Tydzień z cudną grupą rozpoczęliśmy tradycyjnie ogniskiem, ale niestety dokumentacja zdjęciowa z tego wydarzenia nie zachowała się.

Pierwszego dnia plener fotograficzny poprowadził Jacek Batkowski (z zapleczem w postaci mej osoby). Pozowała Alicja Błachowicz, przyoblekając kreacje Dominiki Jurkiewicz (naszej podniebnej mistrzyni).

pierwszego dnia przywiało nie tylko Jacka Batkowskiego, ale i Dominikę Jurkiewicz - naszą piękną nową zdobycz, o której możecie poczytać w zakładce "nasi ludzie"
Berenika, która odnajduje się i po jednej, i po drugiej stronie obiektywu
Berenika, która odnajduje się i po jednej, i po drugiej stronie obiektywu
Jolka i Adaś - nasze słoneczka  :)
Jolka i Adaś - nasze zawsze uśmiechnięte słoneczka 🙂
każdy orze jak może, choć czasem bywa to ryzykowne - Mucha 3 m nad ziemią
szef szefów - każdy orze jak może, choć czasem bywa to ryzykowne - Mucha 3 m nad ziemią
kjh
Wojtek, Marcin i Sławek podczas fotograficznej rozgrzewki
e
🙂
Wojtek próbował wywrzeć wrażenie na modelce ;)
Wojtek próbował wywrzeć wrażenie na modelce ;), fot. Tomek Mucha

nasze pięknoty
nasze pięknoty

cc

suknia dobrana kolorystycznie do drzwi

Wieczorem swoje portrety z podróży, reportaż o kushti i inne cuda z wielkiego świata pokazał nam Bartek Sobanek i okrasił to barwnymi opowieściami wspartymi ogromną wiedzą merytoryczną.

Kolejny dzień poświęcony był na strobing. Bartek rano wyciągnął ekipę przed pałac i opowiadał, jak błyskać, by osiągać zamierzone efekty w warunkach upierdliwego światła. Pozował nasz kameleon – Paranoja.

akuku, w gotowości do praktyki z Bartkiem
akuku - w gotowości do praktyki z Bartkiem

Bartek jak klej,,,
...temperatura rosła,,, fot. Wojtek Trzepizur
fot. Wojtek Trzepizur
kokietki 🙂
rozświetlanie nocy

sesję przerwaliśmy, by skonsumować pyszny obiadzik pani Basi, a po nim kontynuowaliśmy sesję do późnych godzin wieczornych
sesję przerwaliśmy, by skonsumować pyszny obiadzik pani Basi, a po nim kontynuowaliśmy ją do późnych godzin wieczornych

Kolejnego dnia przewodnikiem stada był nasz myśliciel Artur Frankowski, który najpierw podczas spotkania teoretycznego zwrócił uwagę, jak wielką wagę w fotografii odgrywa kompozycja w kadrze – nie tylko elementów, ale także, a może przede wszystkim kompozycja świateł i cieni. Tego dnia uczestnicy mieli obowiązek myśleć i widzieć monochromatycznie.

na początek niezawodna gorzelnia...
Marcina wsparcie i okna oparcie
zakolczykowanie
kuszenie
jaja muszą być :D
ale i jaja muszą być 😀
moje robaczki wesoluśkie... tęsknię..., ale nie pytajcie, co robił , do czego się przymierzał, Tomasz M.
szukanie insektów

polowanie

modelkę taranem,,,

eklektyzm w parku

Następnego dnia uczestnicy pod przewodnictwem Izy Urbaniak mieli opowiedzieć historię (większość zdjęć z tego dnia znajdziecie tu). Muszę przyznać, byłam z nich bardzo dumna…

Tomek chciał stworzyć historię listu, ale na spotkanie wieczorne, niesforne dziecko przyniosło, dwa czarne zdjęcia i jedno białe - zdaje się metaforę autorefleksji Tomka :/
...a szkoda...
Marcin do urzeczywistnienie swojej mrocznej wizji wykorzystał przywiezione przez siebie miecze
bez plecaka pewnie byłoby mu wygodniej 😉
tea time
wspomniane miecze, sztylety, czy jak im tam
Wojtek opowiedział historię nieszczęśliwej żony, która postanawia odejść...
opętana Anka

kiczowaty Amorek doczekał się kolejnej foty

mama
Berenika skupiła się na serii - od szczegółu do ogółu

zblazowany Tomcio-Paluszek

ileż w niej namiętności...

oddalanie perspektywy 😉
love Anka Sroka forever ♥

A wieczorem… znów trafiły się nam urodziny!

19 IX podwójne urodziny - słodkiej Butrynowej i mej mamy
... i wielkie zdziwienie mojego taty, że to już 19 urodziny jego żony...
czułym misiom nie było końca...
Monia, jak zwykle złapana znienacka...

Przedostatni dzień to czary-mary Marka. Czyli o tworzeniu czegoś z niczego. Pozowała szalona Monika Butryn.

Marek w roli edukatora i moi dziadkowie
Monia nie miała przed nami żadnych tajemnic. W tle prababcia kupiona na allegro 😉
w Złodziejwie nawet właścicielom wielkich firm odbija i wszyscy zrównują się stopniem zdziecinienia
...prowadzących ta zasada nie omija.
przed harakiri
a może jednak nie
prawie jak stabat mater dolorosa
na szczęście ta nostalgia była chwilowa 😀
delikatny kwiat...
...a już za chwile mroczne science fiction
nie pytajcie, proszę, co to za stylizacja, ja nie wiem, nie chcę pamiętać... kojarzy mi się z pewnym japońskim filmem nie dla dzieci...

Dzień pełen wrażeń i niespodzianek zakończył się późno w nocy ogniskiem przy akompaniamencie gitary po wieczornych zajęciach z cyfrowej obróbki zdjęć poprowadzonych przez Karola Kalinowskiego.

A na deser przyjechał do Złodziejewa z Berlina Gregor Laubsch. Pozowała Ola Hapka.

chwilowy tłok spowodowany nadmiarem gapiów

urocze pomazańce
drużyna w nadkomplecie: jako że Jasminum to gościnne progi w jednym czasie udało się zgromadzić właściwie przypadkiem prawie całą kadrę: Złodziejka, Artur Frankowski, Mauritz, Jacek Batkowski, Gregor, gościnnie Konrad Smolak, no i Fetish, który pomagał statywowi robić to zdjęcie, a zatem bywa, że prowadzących jest więcej niż uczestników 🙂
tak się cieszyliśmy!
...na chwilę przed ich wyjazdem... chlip, chlip

…no i pojechali…, ale zostawili mnóstwo dobrej energii i w Złodziejewie, i w moim sercu… Wybaczcie, że mam dla Was mniej czasu, niż bym chciała.

Prawie wszystkie zdjęcia wykonał Artur Frankowski – dobry duszku – dziękuję Ci bardzo i ściskam mocno.

Cudną grupę wirtualnie także, tak gorąco jak tylko umiem – tęsknię czasem za Wami…

Do zobaczenia w Złodziejewie!

marcin:

...oj Mamo plecak był mi potrzebny do transportowania noży, sztyletów czy jak im tam.. bardzo fajnie było to zobaczyć.. najlepsza grupa to wspaniale brzmi... dziękujemy Ci..

wojtek:

Mmm :) jak miło powspominać i wrócić do klimatu tamtych dni, to lepsze niż obudzenie się ze wspaniałego snu... nasze tygodniowe szaleństwo nie tylko było "w realu" ale co najważniejsze mamy możliwość aby je powtórzyć, może w trochę innym gronie, może o innej porze roku, ale z taką samą złodziejewską magią i pasją .. :) ..i o tym coraz częściej myślę .. :)

Adam:

Doskonała pamiątka z naszej wspaniałej przygody... wcześniej bardzo dawno tak świetnie nie spędziłem czasu, z tak świetnymi i różnorodnymi ludźmi. Bez słodzenia - tak właśnie było.

Nie wiem jak Wy, ale ja kawałek Złodziejewa zabrałem do domu, podobnie jak kawałek Was... Wszystkich i każdego z osobna. Spory kawałek...

Miałem tu naprawdę "bardzo dobry czas" jak mówi moja koleżanka zza Oceanu.

Jolka:

...nie było mnie jakiś czas i po powrocie stęskniona zajrzałam co słychać w Złodziejewie... a tutaj taki niespodziewany wpis.... i na dodatek ja miałam zaszczyt być w Tej Wyjątkowej grupie, dziękuję Wszystkim, z którymi spędziłam te dni.
do zobaczenia!
:***

Warsztaty w Złodziejewie
Zalesie ul. Szubińska1, 89-200

BĄDŹ NA BIEŻĄCO, NEWSLETTER